Smoczy dar od serca…

Croton lechleri to drzewo występujące głównie na obszarze Ameryki Południowej — przede wszystkim w Peru, Brazylii, Ekwadorze i Meksyku. Jego wysokość dochodzi nawet do 20 metrów. Croton lechleri charakteryzuje się szarą korą i charakterystyczną budową korony.
Lecz to sok tego drzewa interesuje nas najbardziej.
Wystarczy naciąć jego szarą korę aby zaczęła się wydobywać gęsta ciecz o intensywnie czerwonej barwie — krew smoczego drzewa — bardzo cenny surowiec nie tylko w kosmetyce.
Sok ten ma bardzo długą historię stosowania w tradycyjnej medycynie w obszarze Amazonii, a pierwsza zachowana do dziś pisemna wzmianka o zastosowaniu smoczej krwi, autorstwa hiszpańskiego przyrodnika P. Bernabé Cobo, sięga roku 1600.
Ta cenna żywica wspomaga gojenie ran, hamuje krwawienie oraz chroni skórę przed zakażeniami. Znalazła też zastosowanie w leczeniu zapalenia dziąseł, i ponoć pomaga również zredukować gorączkę. My jednak skupimy się na jej właściwościach wykorzystywanych w pielęgnacji skóry.

Jakie cenne substancje znajdziemy w smoczej krwi?

Mimo, iż natura jest wspaniała, to dopiero naukowcy pokazują nam jak bardzo. Dzięki ich wnikliwym badaniom i analizom wykazano, iż w smoczej krwi znajdziemy między innymi taspinę i kilka innych alkaloidów o działaniu przeciwzapalnym i ułatwiającym gojenie się nawet trudnych ran.

Dlatego smocza krew tak doskonale wpisuje się w pielęgnację skór tłustych i dotkniętych wieloma rodzajami trądziku.
Równie cenna jest dimetylocedruzyna o działaniu przeciwzapalnym i regeneracyjnym.
Dla osób chcących długo zachować młody wygląd nie mniej istotne są ochronne polifenole, proantocyjanidyny o silnym działaniu antyoksydacyjnym. Warto tu zaznaczyć, że smocza krew jest od 2 do 2000 razy silniejszym antyoksydantem niż inne, jak choćby zielona herbata!

Smocza krew, dzięki swoim właściwościom ujędrniającym i przeciwstarzeniowym, wykorzystywana jest do tworzenia kosmetyków pielęgnacyjnych dla cery dojrzałej.
Maseczki z dodatkiem tego roślinnego ekstraktu regenerują, odżywiają i ujędrniają skórę, a także stymulują odnowę naskórka.
Warto tu przywołać wyniki badań, które wykonali francuscy naukowcy z uniwersyteckiego szpitala w Besançon.
Wykazali oni, że stosowanie smoczej krwi w pielęgnacji zwiększa nawet do 40% liczbę fibroblastów w skórze — a to one odpowiedzialne są za wytwarzanie kolagenu, elastyny i kwasu hialuronowego.

Znów punkt dla odmładzania ale i silny punkt dla użycia smoczej krwi w kosmetykach do pielęgnacji ciała, ponieważ moc tego ekstraktu pozwala nam walczyć również i z utratą jędrności, redukując przy okazji widoczność blizn i rozstępów.
Dla ludzi żyjących w wielkich aglomeracjach, dobrą wiadomością będzie to, że smocza krew dba też o barierę naskórkową, intensywnie nawilża oraz zapewnia doskonałą ochronę anti-pollution, czyli ochronę przed zanieczyszczeniami. Nie zapominajmy też o działaniu nawilżającym.
Nieźle co? Choć to jeszcze nie wszystko.
Smocza krew to przyszłość ponieważ jest epigenetycznym składnikiem preparatów pielęgnacyjnych.

Epigenetyka — przyszłość pielęgnacji skóry mocno zakorzeniona w naturze.

Jeżeli zastanawiasz się czym jest epigenetyka to spieszę szybko wyjaśnić, iż jest ona nauką o mechanizmach związanych z regulacją aktywności naszych genów.
A to od nich zależy w ogromnej mierze jak wyglądamy i jak funkcjonuje nasz organizm.
W skrócie, epigenetyka to szereg procesów biologicznych, które polegają na “włączaniu” lub “wyłączaniu” genów bez wprowadzania zmian w ich sekwencji. Zmiany te zachodzą regularnie i naturalnie w każdym organizmie, jednak mogą na nie wpływać także inne czynniki, takie jak wiek, wpływy środowiska (UV, zanieczyszczenia itp.), czy styl życia (dieta, aktywność fizyczna, leki, stres, emocje, przebyte choroby).
Wszystkie te czynniki determinują aktywację mechanizmów epigenetycznych, które kształtują ekspresję naszych genów oraz wpływają na różnicowanie i rozwój komórek.
Skutkiem tych modyfikacji są indywidualne różnice międzyosobnicze, w tym również różnice w wyglądzie zewnętrznym, które dotyczą nawet par bliźniąt jednojajowych. Bliźnięta te charakteryzują się niemal identycznym kodem genetycznym, a jednak mechanizmy epigenetyczne stymulowane różnymi czynnikami zewnętrznymi sprawiają, że ich ekspresja genów jest odmienna. Wystarczy aby mieszkały w różnych środowiskach.
Przykładowo wielkie miasto i małe miasteczko w pobliżu lasu. Jeżeli dołożymy do tego różnice w odżywianiu, upodobaniu lub nie do przebywania na słońcu bez odpowiednich zabezpieczeń, to nawet bliźniaki jednojajowe w wieku dorosłym mogą zacząć wyglądać zupełnie inaczej.

Dlaczego smocza krew jest składnikiem epigenetycznym, naturalnym i w dodatku skutecznym?
Bo tak stworzyła ją natura umieszczając w żywicy drzewa croton lechleri wiele cennych składników.
Do głównych substancji zawartych w Dragon’s Blood można zaliczyć nie wspomniane wcześniej flawonoidy — w szczególności proantocyjanidyny i katechiny, charakteryzujące się silnym działaniem przeciwrodnikowym — a także wspomniany już alkaloid, taspinę.
W badaniach in vitro potwierdzono zdolności wpływu smoczej krwi na modulowanie ekspresji mRNA i ekspresji genów.
Dragon’s Blood wspomaga regenerację naskórka (działając na geny: FRK, WNT i NRG4). Poprawia też funkcjonowanie bariery naskórkowej (modulowanie receptorów TLR).
Wykazuje działanie antyoksydacyjne i zapewnia ochronę anti pollution poprzez stymulowanie syntezy genów: GPX2, ALDH3B1 i AKR1C2.
zwiększa A na koniec smaczek — smocza krew stosowana w kosmetykach syntezę akwaporyny-3, która odpowiada za transport wody do komórek i zapewnia odpowiednie nawilżenie naskórka.
I wszystko to udowodniła nauka a stworzyła Matka Natura. Dlatego warto mieć w domu choćby małą buteleczkę tego niesamowitego ekstraktu…